wróć do Akademia Wróżek


Lecznicze głodówki cz. II

Z dyskusji podczas wykładów…

- Witam wszystkich zgromadzonych w naszej, pięknej auli, jestem Elisabeth i będę prowadzić dla Was cykl wykładów na temat leczniczych głodówek. Będziemy spotkać się tu przez kilka kolejnych miesięcy zanim wyczerpiemy temat.
Usłyszałam szmer przechodzący od ściany do ściany.
- Już słyszę pomruki z sali, wiem jakie emocje wzbudza ten temat zwłaszcza wśród starszego pokolenia, choć na szczęście wśród młodszych zauważa się znaczące zmiany w sposobie myślenia.
- Ale dlaczego akurat starsze pokolenie wzięła pani na tapetę? Może mają rację? Powinniśmy chyba szanować poglądy i tradycje naszych rodziców? – padło pytanie z sali.
- Ależ jak najbardziej powinniśmy szanować, ale przede wszystkim powinniśmy myśleć racjonalnie i zanim bezkrytycznie przyjmiemy czyjekolwiek poglądy trzeba szukać w literaturze potwierdzenia lub zaprzeczenia takiego myślenia. Świat idzie do przodu bardzo szybko, raczej biegnie niż idzie, wszystko wokół nas się zmienia i dziś już nie wystarczy samo przyjęcie na wiarę tego, w co wierzyli nasi dziadkowie i rodzice. – oponowałam.
Niektórzy kiwali głowami z aprobatą, a inni podnosili do góry podbródki i spoglądali na mnie z oburzeniem.
- Ludzie w Oświęcimiu masowo umierali z głodu i to jest najlepszy dowód na to, że głodówka to śmierć! – odezwał sie agresywny głos z sali. Już chciałam odpowiedzieć na ten zarzut, gdy ktoś inny odważnie zdyskredytował przedmówcę:
- Zwariowałeś? Co ty porównujesz? To nie ma nic wspólnego! Może poczytasz trochę na temat głodówek, a potem będziesz się wypowiadać? Moja mama wyleczyła się z raka żołądka właśnie serią leczniczych głodówek, i to głodówek prowadzonych pod okiem lekarza!
- Nie bądź śmieszny, co to za lekarz, co ludziom odmawia pokarmu!
Musiałam wkroczyć do akcji.
- Spokój, spokój, Kochani, opanujcie emocje, jesteśmy tu, aby dyskutować, a nie kłócić się. Przyjrzyjmy się obu głosom, bo i jeden i drugi pan mają swoje racje. Ludzie w Oświęcimiu umierali, bo tam działało wiele czynników, takich jak przerażenie, ciężka praca fizyczna, bezustanna myśl o zagrożeniu życia i martwienie się o członków rodziny. Poza tym w tamtych czasach nikt nie słyszał o leczniczych głodówkach. Jedyne co wiedzieli to, że bez jedzenia się umiera.
- No bo to prawda! – głos podtrzymał swoją argumentację.
- Co do mamy pana z blond włosami – brawo dla niej i dla lekarza, że postanowili sprzeciwić się ogólnie obowiązującym schematom. Nie ma nic piękniejszego, niż nowatorstwo, z którego się kpi, a po latach okazuje się ono być wybawieniem dla wielu. Ale zastanówmy się, czy głodówka to rzeczywiście nowatorstwo? Przecież wszyscy wiemy o 40 - dniowym poście Jezusa, a Sokrates i Platon słynęli z krótkoterminowych postów. Paracelsus uznawany przez wielu za ojca medycyny mawiał, że post to najlepsze lekarstwo. Czy zgodzicie się ze mną? – drążyłam dalej.
Rozejrzałam się po sali. Głos zamilkł, spróbowałam więc dalszych wywodów.
- A co z postami religijnymi? Czy nie kto inny, jak księża każą nam pościć w określone dni w ciągu roku? Czyżby chcieli zrobić nam krzywdę? Nie sądzę. Każdy z Was choć raz w życiu pościł w czas Wielkanocy, prawda? I nie poddaliście ani na chwilę w wątpliwość, że kościelne nakazy są złe? Jesteście niekonsekwentni. Albo poszczenie jest złe, albo dobre, zdecydujcie się.
Cisza. Więc jednak coś z mojej argumentacji zostało zasymilowane. Ucieszyłam się.
- Spotkamy się we wrześniu i czekam z niecierpliwością na Wasze uwagi. Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam. Czekam na kolejną, równie ciekawą dyskusję za miesiąc!!!

 

 

Elisabeth