wróć do Akademia Wróżek
Lecznicze głodówki cz. II
- Witam wszystkich ponownie. Tym, którzy zdecydowali się uczestniczyć pierwszy raz w naszych rozważaniach przypominam, że aktualnie omawianym tematem jest głodówka i jej dobroczynne konsekwencje. Natychmiast z sali dało się słyszeć odgłosy braku aprobaty i niezadowolenia.
- Hej, posłuchaj najpierw, a potem głosuj, w końcu przyszedłeś tu z własnej woli, tak? - odezwał się niecierpliwy głos Popierającego, który uratował mnie już w trakcie poprzedniej sesji.
- Dokładnie tak, podejmiemy trud omówienia założeń głodówki, a potem wysłucham wszystkich waszych zarzutów i pytań. - uśmiechnęłam się . – Jestem przygotowana na ataki, więc szykujcie się…
Tym razem rozszedł się cichy śmiech i szmer kartek przesuwanych po blatach.
- Tak więc zaczynamy, róbcie notatki, żebyście potem wiedzieli o co chcecie zapytać.
Otóż naczelnym zadaniem głodówki jest oczyszczenie organizmu z toksyn, które czynią spustoszenie w organach wewnętrznych. Toksyny wrzucamy do żołądka właściwie z każdym posiłkiem, dlatego tak trudno jest się ich ustrzec. Praktycznie nie mamy sposobu, żeby ich uniknąć, bo oprócz jedzenia wchłaniamy toksyny przez skórę nawet w trakcie nacierania różnymi kremami. Czy myślicie, że kąpiel w cudownie pachnącej pianie jest od nich wolna?
- No ładnie, to mam zrezygnować z kremu antycelulitowego i kąpać się w rzece? -zagrzmiała Zbuntowana.
Przeciwnik natychmiast się uaktywnił.
- Jaka rzeka? Przecież rzeki też są zawalone truciznami, daj spokój, musisz cierpliwie akceptować miażdżącą przewagę cywilizacji!
- Absolutnie nie! – zaprzeczyłam - Nie musimy akceptować cywilizacyjnych zanieczyszczeń, choć jest oczywiste, że trzeba jakoś z nimi żyć. W końcu sami sobie ten los zgotowaliśmy i dlatego tak ważna jest świadomość konieczności oczyszczania organizmu. Takie właśnie zadanie stawia przed nami głodówka: oczyszczenie i regeneracja. A że nie jest to łatwe zadanie, cóż, zaraz się o tym przekonamy.
- Jasne, przymierać głodem tylko po to, żeby się zaraz potem czymś znowu podtruć? Przecież to bez sensu, łatwiej już chyba się przystosować… - posmutniała Wątpiąca.
Wiedziałam, że w tym momencie nadchodzi najgorsze.
- Tak, trzeba się oczyszczać po to, żeby potem mieć siłę na przyjęcie kolejnej porcji trucizn. Przecież żeby całkowicie uciec od toksyn musielibyśmy wyprowadzić się do głębokiej puszczy i jeść wyłącznie wyhodowane przez nas warzywa i owoce.
- A Internet i moja mp3? – wrzasnął Przeciwnik.
Wszyscy się roześmiali, atmosfera zelżała i nawet sam Przeciwnik się uśmiechnął, a w jego głosie usłyszałam rezygnację.
- No dobra, to z tymi toksynami jak to jest, proszę nam opowiedzieć…
A więc pierwsze lody przełamane, pomyślałam, dobra nasza, nadszedł czas na konkrety.
- Toksyny to wszystko to, czego nasi dziadkowie nie doświadczali, a w każdym razie na pewno nie w takiej ilości jak my. Rozpanoszona w naszym życiu chemia daje nam popalić, jest bezlitosna i wszechobecna. I o tym właśnie chcę z wami porozmawiać na następnym spotkaniu. Oczekuję, że wszyscy stawicie się w komplecie. Do zobaczenia!
Wróżka Elisabeth