wróć do Akademia Wróżek


Lecznicze głodówki cz. III

- A więc widzimy się znowu i niezmiernie mnie to cieszy. Nie tracąc czasu natychmiast przystępujemy do tematu i wracamy do naszych ukochanych toksyn, których jak wspomniałam, chemia dostarcza nam w obfitości. Oczywiste jest, że chemia często ratuje nam życie, bo na przykład produkcja leków wzrasta, ale te same leki niszczą wątrobę i żołądek skuteczniej, niż cokolwiek innego. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak łatwo znaleźć się w pułapce dylematu – aplikujemy sobie aspirynę i obniżamy w ten sposób gorączkę, czy ryzykujemy bólem żołądka?
- Aspiryna! – śmiało krzyknęła Zbuntowana. – Na pewno nie będę czekać, aż mnie pogotowie zabierze!
- Wiedziałem, wiedziałem, że będziesz się truła aspiryną, a na pewno nie ubierzesz brzydkiej, szpitalnej koszulki! – zakpił Przeciwnik.
- A co myślisz, żeby mnie otruli następną porcją lekarstw?
- A jak się smarujesz tym twoim antycelulitisem, albo wcierasz odżywkę do włosów to, co robisz?
- Widzę, że Pan Przeciwnik zaczyna zmieniać zdanie! – wtrąciłam się szybko - i przyznaje Pan przynajmniej tyle, że uświadomienie sobie niebezpieczeństwa już jest sukcesem. I tak trzymajmy, bo to prowadzi do obniżania ilości toksyn, które wchłaniamy. I tu muszę wrzucić następny temat – jedzenie mięsa. Razem z mięsem przyjmujemy wszystkie substancje znajdujące się w paszy - hormony wzrostu, ulepszacze i całą gamę innych, o których nie mamy pojęcia.
- No to się zaczyna… westchnęła Wątpiąca. – A ja tak lubię skrzydełka…
- Do tego dobrze przyprawione i grillowane, dobrze myślę? – zapytałam Wątpiącą, choć nie wiadomo po co, bo odpowiedź była oczywista.
- Uff, to chyba się wie..
- No właśnie, i z tymi przyprawami następne chemiczne substancje dodawane do nich w procesie produkcji. Do tego coca - cola i ciastko na deser i nasza wątroba woła o pomoc. I co wtedy robimy? Łykamy tabletki regulujące trawienie.
Zawiesiłam głos w oczekiwaniu na reakcję, ale niespodziewanie dla mnie nikt się nie buntował, ani też nie popierał. Cisza.
- Mam nadzieję, że ta cisza nie oznacza waszego zniechęcenia do dalszej dyskusji. Co się z wami dzieje?
- No nie wiem… - mruknął Popierający. W obliczu krytyki diety mięsnej nawet on stracił prędkość wydawania opinii. To normalna reakcja, wszyscy jesteśmy niezwykle odporni na wprowadzanie jakichkolwiek nowości w nasze tradycyjne myślenie, dlatego dałam im chwilę na zebranie argumentów.
- Chyba nie mamy nagle uwierzyć w to, że mięso szkodzi? Albo, że od jutra lepiej nie gotować rosołu i wyrzucić z szuflady wszystkie przyprawy? I nie za dużo tych wątków jednocześnie?
Przeciwnik był niezawodny, zaatakował bez pardonu. W końcu czuł się i był wyrazicielem opinii większości.
- Dobrze, uporządkujmy wątki. Rzeczywiście, Pan Przeciwnik ma rację, w końcu możemy się pogubić. Pierwszy wątek: głodówka i oczyszczanie organizmu, drugi wątek: unikanie toksyn, trzeci wątek: spożywanie mięsa. Sporo tego i wszystko niezwykle trudne i skomplikowane, a do tego obarczone sztywnymi schematami żywieniowymi i społecznymi.
- Walczyć ze schematami, to ja na pewno nie mam zamiaru! – ochoczo podchwycił Przeciwnik.
- Dlatego myślę, że następne nasze spotkanie będzie nie mniej ciekawe, niż dotychczasowe i jak zwykle czekam na was z niecierpliwością. Rozwiniemy każdy wątek i obiecuję, że wnioski będą fascynujące. Do zobaczenia!


Wróżka Elisabeth