wróć do Akademia Wróżek


Merkury w retrogradacji

Merkury, planeta – posłaniec bogów, planeta - pośrednik między ziemią a niebem, w ciągu jednego roku nawet trzykrotnie wchodzi w ruch wsteczny. W języku astrologów to zjawisko nazywane jest ruchem RETROGRADACYJNYM, RETROGRADACJĄ, w skrócie RETRO.
To ciało niebieskie odpowiedzialne jest za komunikację, sprawność umysłową, logiczne myślenie, osąd i intelekt; natomiast ruch retrogradacyjny sprawia, że wszystkie sprawy przejawiane w połączeniu z powyżej wymienionymi aspektami ludzkiego życia, stają się bardziej skomplikowane, gdyż wchodzą w fazę weryfikowania wcześniej ustalonych celów. Informacje, wiadomości i wiedza gubią się w labiryncie poplątanych ścieżek, zarówno w naszych umysłach, jak i w realnej przestrzeni. Okres ten trwa mniej więcej trzy tygodnie, rozsądne zatem jest powstrzymanie się od zrobienia pierwszego kroku w długofalowym przedsięwzięciu. Sprawy rozpoczęte na RETROGRADACJI nie toczą się wartko, musimy ponownie rozpatrywać powstałe w tym czasie projekty, dokonywać korekt; to co wydawało się być wcześniej dobre, przekształcić i ulepszyć. Najbardziej nielubianym aspektem tego zjawiska są opóźnienia pociągów, autobusów i innych środków komunikacji. Częściej niż zwykle przydarzają się korki, zatory, wszelkie niepunktualności, zguby, zawieruszenia, powroty po śladach już zatartych, czasem znalezienie skarbu, gdy aspekty temu sprzyjają.
Nieodpowiedzialne wyczyny Naszego Posłańca nazywam na własny użytek - z dużą dozą zrozumienia, że nikt nie jest ideałem - „powrotem do przeszłości”, „jazdą” po zapomniane klucze, parasol, rękawiczki. Pomniejszam w ten sposób wagę astrologicznego wydarzenia, minimalizuję poczucie zagrożenia, a więc stosuję czysto psychologiczne sztuczki!Czy ruch ten czemuś służy i czy można także liczyć na korzystne oddziaływanie Merkurego, kiedy znajduje się w ruchu wstecznym? Przytoczę dwa przykłady z własnego podwórka.
Pewnego dnia, w latach siedemdziesiątych, kiedy nawet drobna, złota biżuteria miała stosunkowo dużą wartość, zauważyłam brak kolczyka. Przejęta i zmartwiona stratą, przeszukiwałam i przewracałam do góry nogami całe mieszkanie. Dłońmi wodziłam po każdym centymetrze kwadratowym dywanu, sprawdzałam kieszenie i torebki, wysypałam na gazetę zawartość worka z odkurzacza. Po kilku dniach z westchnieniem żalu odpuściłam, lecz nie zapomniałam. Minął rok, może nawet półtora roku, gdy pewnego popołudnia zatelefonowała babcia. Była z wizytą u znajomej, która pochwaliła się, że znalazła na ulicy złoty kolczyk i nosi go w portfelu jako talizman, zawinięty pieczołowicie w bibułkę. Moja babcia na widok złotego kółka ozdobionego turkusem krzyknęła „Toż Jola taki sam zgubiła, ale to było dawno temu!” A na to Pani Gryczoń (świeć Panie nad Jej Duszą) rzekła: „I ja znalazłam go na ulicy rok temu”.
Drugi przykład, to historia klimatyczna i sentymentalna, ilustracja pod tytułem „Co ruch retro Merkurego robić umie”. I znów poniekąd przyczynił się do odnalezienia zguby. Tego dnia stworzył dokładny, ścisły aspekt do Księżyca i Merkurego w moim horoskopie osobistym. Była to senna niedziela, wczesne popołudnie, na zewnątrz zaś plucha, a więc najbardziej odpowiedni czas, by buszować w Internecie. Jakimś zrządzeniem losu zaczęłam oglądać koncert legendarnego Yves Montanda w Olimpii, potem prawem serii znalazłam nagrania innych „starożytnych” pieśniarzy – Edith Piaff, Franka Sinatry itd. Nagle przypomniałam sobie, że na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, kiedy byłam małą dziewczynką, lubiłam emitowaną w radio piosenkę o Ludwisi, która zgubiła czerwoną czapeczkę. Wykonawca był mi nieznany, a i w pamięci nie zachował się nawet ślad melodii, jedynie majaczyło zawołanie „Ludwisiu hej, Ludwisiu”.
Wspomnienie to zawsze wywoływało dojmujące uczucie smutku i (ha,ha) bolesnej straty czegoś cennego, tak jak przy utracie… złotego kolczyka. No i zaczęło się klikanie po stronach w poszukiwaniu dyskografii wielu piosenkarzy. Uparłam się przy Jerzym Michotku, ale bez sukcesu. Brałam pod uwagę inny tytuł utworu, na próżno, rezultatu nie było. Mąż, poirytowany brakiem perspektyw na obiad, włączył się w bieg wydarzenia i zaczął podpowiadać inne rozwiązania, licząc na przyśpieszenie tempa poszukiwawczej akcji: „”Sprawdź - Jerzy Połomski” , ja na to: „Nigdy w życiu, na pewno bym zapamiętała”. Nastąpił jednak dzięki temu przełom w śledztwie! Po kilkunastu minutach poszukiwań znalazłam rozwiązanie na forum. Kobieta, w moim zapewne wieku, prosiła o podanie tekstu prawie zapomnianej piosenki sprzed pół wieku. I stał się cud, jakiś mężczyzna przytoczył słowa całego utworu, zwrotka za zwrotką!
Wzruszeniu nie było końca! Zatonęłam w łzach, pochłonięta wspomnieniem wszystkich wrażeń, które zostały przechowane w przepastnych, głębokich archiwach umysłu; zapachów, kolorów i obrazów, które ożyły i wynurzyły się z otchłani minionego czasu. Powróciłam do przeszłości za sprawą jednego czarodziejskiego tekstu! Nie było ani obiadu, ani kolacji, ale jak okazało się nazajutrz, po sprawdzeniu efemeryd planet, był wsteczny bieg Merkurego, ściśle powiązany z kodem i planem kosmicznym kosmogramu astrologicznego.
 


Jolanta Welter