wróć do Akademia Wróżek


Prawda o Atlantydzie cz. II

Cała okrutna zabawa zaczyna się w tzw. Hipnozach Atlantydzkich. Tutaj leży sedno problemu. Problemu, który w mniejszym lub w większym stopniu dotyczy nas, ludzi żyjących we współczesnym świecie XXI wieku. Czy to w ogóle jest możliwe? Oczywiście, że tak, proszę przypomnieć sobie stary, amerykański film pt: „Mechaniczna pomarańcza” z Malcolmem McDowelem w roli głównej. Nawet w tak prymitywnym filmie, jest pokazane ze szczegółami, jak prostymi i prymitywnymi metodami można zrobić z umysłem człowieka, co tylko się chce i zakodować mu różne zachowania. Jeżeli są na to proste metody, to co dopiero mówić czy myśleć jeżeli ma się do dyspozycji zaawansowaną technologię i wiedzę o ludzkim ciele, jakiej dzisiaj jeszcze nie znamy.
Według Edgara Caycego i wielu innych ludzi i badaczy Atlanci szczególnie w końcowej fazie tej niezwykle długo trwającej cywilizacji (200.000 - 10.0000), chodzi o ostatnie lata przed zagładą, czyli mówimy tu o czasie 15.000 - 10.000 lat temu, konstruowali niezwykłe maszyny, robili wybuchy jądrowe i inne niebezpieczne wynalazki, co doprowadziło Atlantydę do rozbicia najpierw na trzy wyspy (15.000 lat temu), a potem nastąpiła zagłada w ciągu jednej nocy (10.000 lat temu).
Na samym początku oczywiście Atlanci mieli bardzo dużo ciekawych wynalazków, a do niewolniczej pracy zmuszali opóźnione w rozwoju hybrydy, czyli pół ludzi pół zwierzęta, a także ludzi poddanych których nazywali: ludzie - rzeczy. Na marginesie dodam, że co jakiś czas wybuchały bunty i powstania ludzi - rzeczy. Natomiast w kaście rządzącej kapłanów Atlantydzkich i w wyższych sferach, czyli całej atlantydzkiej elicie robiono sobie „psikusy” i inne brzydkie rzeczy podczas hipnoz. Wmawiano i kodowano różne bzdury, np.: że ktoś ma inny umysł w innym ciele, albo wymienioną osobowość i różne nielogiczne pomieszane wariacje, które były kodowane, jak ktoś kogoś nie lubił. Poza tym Atlanci mieli wysokie zdolności parapsychiczne i różne, jak byśmy dzisiaj powiedzieli „magiczne talenty” i różne „moce duchowe”. O tym też wspominał Edgar Cayce. Tak więc, jedni zazdrościli drugim, i wszyscy wszystkich inicjowali do różnych „magicznych spraw i zadań”, przy czym każdy uważał się za najmądrzejszego ze wszystkich innych, a biegał do innych magów i kapłanów po magiczne inicjacje i talenty, aby być jeszcze potężniejszym. Jednym słowem mówiąc, na Atlantydzie było dużo pomieszania umysłowego i duchowego zarówno w umysłach kapłanów i elity rządzącej, a także zwykłych ludzi, ofiar eksperymentów i niewolników.
Tak więc, kiedy nieuchronnie zbliżał się kataklizm, kapłani, elita i magowie atlantydzcy wymyślili, że niedługo albo nadejdzie kataklizm, który sami spowodują, albo po prostu nastąpi jeden wybuch i zginą wszyscy, więc postanowili się ewakuować. Jakaś część z Atlantów uciekła do Egiptu i zbudowała Sfinksa i piramidy, a w podziemnych komorach Sfinksa ukryli część swojej wiedzy. Natomiast cała rzesza ówczesnych kapłanów Atlantydzkich i magów postanowiła uciec w „świat astralny” i tam żyć wiecznie. W tym celu przez kilka lat specjalnie utalentowani kapłani i magowie atlantydzcy budowali ze wszystkimi szczegółami „Astralną Atlantydę”, wyobrażając ją sobie. Jakkolwiek śmiesznie czy niedorzecznie to brzmi, Atlanci widząc, że zbliża się kataklizm, naprawdę w to uwierzyli. Tak więc budowali Atlantydę w świecie astralnym i wierzyli w to że pójdą tam zaraz po swojej śmierci.

 


Salomea