wróć do Akademia Wróżek


Refleksje na koniec starego roku

Wraz z końcem grudnia przychodzi nam do głowy, żeby podsumować swoje działania i pomysły, które realizowaliśmy w ciągu całego roku. Gdy jednak zaczynamy przystępować do tej trudnej i niewdzięcznej pracy okazuje się, że dostrzegamy w sobie tysiące barier, które nie pozwalają nam dojść do żadnego konstruktywnego wniosku, ani nawet zbliżyć się do jasnej wizji zmian, jakie chcielibyśmy wprowadzić w przyszłym roku.
W zamian za to napotykamy we własnej głowie ostrą krytykę wszystkiego, czego dokonaliśmy, bez względu na to, czy ktoś inny mógłby nasze kroki ocenić, jako pozytywne. Jesteśmy wobec siebie najsurowszymi nauczycielami, jak cenzorzy, którzy nie znają litości. Nikt nie jest nam w stanie udowodnić, ani przekonać nas, że przecież nie wszystko było złe, nie wszystko było chybione i nie za wszystkie akcje należy nam się nagana. My wiemy lepiej… Autokrytyka sięga szczytu i widzimy tylko niedociągnięcia i błędy. Samopoczucie za to sięga dna i wydaje się, że nie ma wyjścia z sytuacji.
Zastanówmy się zatem, co powoduje nasze przekonanie o bezsensowności podejmowania jakichkolwiek wysiłków. Otóż głównym i jedynym sprawcą tych wszystkich nieszczęść jest nasze bardzo niskie poczucie własnej wartości. Skoro postrzegamy siebie jako kogoś zawsze w cieniu, zawsze na uboczu i zawsze na końcu kolejki, to trudno będzie przekonać naszą podświadomość, że jesteśmy doskonali, i że od tej pory będziemy kroczyć przez życie jako wieczni zwycięzcy. Może i zdarzy się nam pomyśleć o sobie dobrze od czasu do czasu, może i zdarzy nam się pochwalić siebie samego, ale nie będzie to zbyt często, bo przecież, nie daj Boże, moglibyśmy się do tej myśli przyzwyczaić, a nie warto, bo za chwilę znowu dokonamy jakiegoś nierozsądnego czynu, który skończy się naszą klęską.
I tak koło się zamyka, nie widać końca tej gry naszego umysłu, stajemy się coraz bardziej zgryźliwi i marudzący, za wszystkie nasze nieszczęścia obwiniamy otoczenie i bliskie nam osoby, a tym samym nie dajemy sobie szansy na poważną zmianę w naszym życiu. Uważamy niezbicie, że i tak nic się nie zmieni, bo przecież skoro coś raz nam nie wyszło, to i drugi raz nie wyjdzie, nie ma się co wysilać, nie ma sensu analizować przyczyny, po prostu próżny trud.
A tymczasem zmiana tego dryfu leży w zasięgu ręki, wystarczy spojrzeć na siebie z uznaniem i z wiarą, że skoro to my jesteśmy centrum naszego świata, to musi to oznaczać, że jest w nas moc potrzebna do porzucenia starych, utartych szlaków i schematów, które już nam nie służą, a które powodują, że całymi latami stoimy w miejscu narzekając jednocześnie na brak ruchu. Nie pozwólmy, aby nasz umysł manipulował nami jak marionetkami, bo wszak jesteśmy istotami należącymi do potężnej Wspólnoty Wszechświata. To wszechświat nas wychowuje i chce w nas widzieć swoje godne dzieci, które nie poddadzą się nawet po kilku z rzędu porażkach. Znajmy swoją moc i stosujmy ją każdego dnia, bo tylko wtedy nie zmarnujemy potencjału kosmicznej energii, jaką każdy z nas ma do wykorzystania w ciągu całego życia. Namaste!

 

Z kosmicznym pozdrowieniem
Elisabeth