wróć do Akademia Wróżek
Spełnione marzenie cz. III
Ania widząc mamę w dobrym humorze przeprosiła za zwłokę, rozpakowała kupione orzechy i powiedziała:
– Mamo nie kupiłam wszystkiego. Kutia będzie bez zestawu bakalii, a pieniądze, jakie zostały przeznaczymy dla biednego dziecka, lub damy temu panu, co siedzi pod kościołem, dobrze?
Mama trochę ze zdziwieniem popatrzyła na córkę i odrzekła
– Dobrze, niech i on ma Święto.
Później Ania pomagała przy kolacji, kładła śnieżnobiały obrus na stole, układała sztućce i rozkładała talerze, wyglądając ukradkiem na pierwszą gwiazdkę. Tata wrócił z pracy i mówił coś do mamy tajemniczo i z radością. W domu pachniało choinką, rybami, podniosłym nastrojem. Wreszcie zebrali się wszyscy przy stole, każdy z opłatkiem w dłoni składał życzenia innym. Ania z bijącym sercem wyczekiwała na moment, kiedy można sięgnąć po prezent, jaki każdy dostawał tego dnia. Niepokoiła się czy w tym roku wystarczy dla każdego, co dostanie babcia, co mama, ona wiedziała, że dostanie jakiś długopis, lub zeszyt. Wreszcie nadszedł moment sięgania po paczki. Ania podeszła pod choinkę i znów poczuła to cudowne ciepło w serduszku, popatrzyła na mieniące się kolorowe kule, na światła i pakunki pod choinką, zastanowił ją zwłaszcza ten duży pakunek. Pomyślała:
- O ciekawe, dla kogo jest on przeznaczony?
I sięgnęła po pierwszy przeznaczony dla brata, potem podała prezent babci, potem mamie, jakby bała się podnieść ten największy, kiedy go wreszcie podniosła i przeczytała napis „dla Ani”, była zaskoczona i trochę zdziwiona.
- A cóż tam jest tak dużego? – pomyślała.
Z niecierpliwością otwierała go, z pasją zdzierała opakowanie, najpierw pokazało się twarde pudełko, za chwilę mignęło coś brązowego. Serce podeszło Ani do gardła, mocno zakołatało, jakby chciało wyskoczyć z piersi, szybkim ruchem rozerwała pudełko i jej oczom ukazał się but z kożuszkiem w środku. Tak, to były buty o jakie prosiła w kościele, te same, naprawdę te same, krzyczała Ania w myślach, dotykała je, głaskała jakby nie mogła uwierzyć i zaczęła płakać. Szloch wydobywał się z jej wnętrza, a później podnosząc oczy do góry podziękowała za dar, podziękowała za cud. Mama i babcia podbiegły do dziewczynki myśląc, że może coś niedobrego się stało, może buty są za małe, a wówczas Ania opowiedziała swoją dzisiejszą przygodę, o tym jak zobaczyła buty na wystawie, jak poszła do kościoła prosić o nie i jak bardzo jest teraz szczęśliwa ze spełnionego marzenia. Powiedziała:
- Mamo wiesz, tatuś dostanie lepszą pracę, ja wiem o tym i wiem, że aniołek, o którym babcia mówi pomaga mi, i wiem, że będziemy lepiej, szczęśliwiej żyli, bo Bozia, która kocha wszystkich ludzi lubi jak się rozmawia z Nią, a ja lubię rozmawiać z Bozią. I odtąd zawsze będę to robiła.
Mama uśmiechnęła się do dziecka, mówiąc:
- Tata dostał właśnie dzisiaj lepiej płatną pracę i masz rację córeczko będziemy mogli pozwolić sobie na więcej radości, a latem może gdzieś wyjedziemy.
Ta historia wydarzyła się na prawdę, a cuda w życiu tej dziewczynki wydarzają się odtąd każdego dnia. Popatrzmy na to dziecko, ono nie zastanawiało się czy są cuda, czy nie, ono wierzyło mocno w MOC. Z jaką ufnością powierzyło swoje marzenie Bogu, nie planowało niczego. Po prostu poszło do kościoła i modliło się. Ileż marzeń każdemu z nas spełnia się w ten właśnie sposób. Pomyślmy o tym w normalnym dniu i pomyślmy o tym przy wigilijnym stole. Uwierzmy, że wiara, nadzieja i miłość mogą uczynić cud w życiu każdego człowieka. Czego z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzy Wam autorka.
Ewa Kulejewska