wróć do Akademia Wróżek


W poszukiwaniu szczęścia cz. II

Człowiek zajmuje się szukaniem szczęścia, ale właśnie to zajęcie jest jego największym szczęściem. Ludzie, którzy przeżyli ponad sto lat pytani o styl życia, który pozwolił im w zdrowiu fizycznym i psychicznym przeżyć tak wiele czasu odpowiadają, że to ciężka praca fizyczna, umiłowanie przyrody i uleganie małym namiętnościom (w tym kieliszeczek dobrej nalewki) pozwoliły dożyć sędziwego wieku. Przyjmowali los jaki im został dany i szukali radości w małych sprawach. Okazuje się, że namiętności określają nasze życie bardziej, niż nasze myśli. Nimi możemy sterować, a namiętne uczucia są w nas zakotwiczone. Sztuka życia polega na tym, by rozpoznawać swoje namiętności i cieszyć się nimi. Niestety te uczucia także bywają pułapką. W obecnym czasie wiele telewizyjnych programów kusi nas by ulegać swoim słabościom. Zdobywamy "gadżety szczęścia", które szybko się nudzą i wprowadzają nas w rozgoryczenie.
Jeśli chodzi o myśli, faktem jest, że pozytywne wypierają te negatywne. Prawdą jest także to, iż szczęście nie trwa wiecznie, ale można starać się by pojawiało się częściej. Pamiętajmy, że nieważne jest co przeżywamy, lecz jak to przeżywamy.

Największym wrogiem mózgu jest lenistwo.
Owszem, po ciężkich przeżyciach: utrata ukochanej osoby, choroba itp., mózg potrzebuje wyciszenia. Jednak po krótkim czasie, dobrze ruszyć w drogę ku szczęściu, ku życiu. Na przykład Albert Einstein znajdował radość przy... rąbaniu drewna, rzymski cesarz Dioklecjan rozkoszował się przy uprawianiu warzyw. Warto pozwolić sobie na niewielki wysiłek fizyczny, by świat znów objawił swój niewątpliwy urok. Człowiek stworzony jest do ruchu. Kto regularnie uprawia sport jest zdrowszy, rzadziej ulega przygnębieniu. Gdy poruszają się mięśnie podczas ćwiczeń, mózg zwiększa produkcję hormonów takich, jak serotonina i endorfiny doprowadzając do lekkiej euforii.

A czy warto mieć pragnienia?
Z całą pewnością tak, bo są one motywacją do działania. Oczywiście dobrze zdać sobie sprawę z tego, że nie można mieć wszystkiego. Stawiając sobie od razu wysoką poprzeczkę narażamy się na stres i rozczarowanie, gdy zabraknie nam sił, a może i talentu by spełnić wygórowane, ambitne cele. Niestety zachowanie umiaru przychodzi nam trudno. Stare przysłowie mówi, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pożądanie, a zaspokojenie to zupełnie inne sprawy. Cóż z tego że słynna włoska śpiewaczka operowa Maria Callas otrzymywała ogromne wynagrodzenie za swoje koncerty, a za każdy następny żądała wyższych sum. Paradoks polegał na tym, iż nie miała czasu wydawać tych pieniędzy i nie mogła także kupić miłości Onasisa. Przyjemność w końcu powszednieje. Dlatego przez całe życie powinniśmy stawiać sobie różne cele i nauczyć się rotacji swoich pragnień. „Rozmaitość cieszy” - głosi rzymskie przysłowie.

 


Wróżka Sybilla