wróć do Akademia Wróżek


Wampiry są wśród nas cz. VII

 Na początku ubiegłego stulecia żył sobie na Podkarpaciu niejaki Maciej Klutacz. Miał kilka hektarów ziemi, o którą dbał z ogromną miłością i zaangażowaniem. Jego żona zaś doglądała, nieomalże z matczyna czułością, niemałej trzódki bydła i co rano karmiła gdaczące ptactwo. Klutacze dostarczali miastowym świeżych jaj, masła i mleka. I tak żyli sobie spokojnie. Co niedziela zasiadali w pierwszej ławce w kościele, żarliwie modląc się.
Pewnego ranka Maciej oświadczył żonie, iż w nocy pojawił się przy jego łóżku zmarły przed laty ojciec. Wyglądał jak żywy, lecz miał zatroskane oblicze. Ubrany był w stary, czarny płaszcz, w którym zazwyczaj chodził do kościoła i gestem ręki wskazywał na wewnętrzną kieszeń. Maciej był roztropnym mężczyzną, nie wierzył w świat duchów, ani w świat nadprzyrodzony. Przyznał jednak, że ojciec śnił mu się dość często i ten sen wydał mu się niezwykle prawdziwy.
Ojciec gospodarza, Stanisław zostawił testament, w którym zapisał wszystkie dobra najmłodszemu synowi, który opiekował się starymi rodzicami. Pozostała trójka dzieci poczuła się urażona, a zwłaszcza najstarszy syn, gdyż według ówczesnego zwyczaju to on powinien dziedziczyć. Wola ojca została jednak uszanowana i całe gospodarstwo trafiło w ręce najmłodszego z braci - Jerzego. Niestety wkrótce z powodu wylewu krwi do mózgu on także zakończył żywot. Cały majątek przeszedł w ręce jego żony Marii, która nigdy nie była zaakceptowana przez rodzinę Klutaczów. Nikt nie zastanowił się nad zbiegiem przypadków: po śmierci Jerzego, jego brat Maciej miał właśnie ten proroczy sen z ojcem. Tak, czy inaczej, bracia odszukali płaszcz rodzica i w wewnętrznej kieszeni znaleźli testament z nową datą, który unieważniał wcześniejszy zapis.
W sądzie odbyła się ponowna rozprawa spadkowa. Na jej mocy pozostali synowie podzielili się po równo majątkiem. Jeszcze przez długie lata w okolicznych miasteczkach i wioskach opowiadano sobie tę historię - jak to duch przemówił zza grobu. I tak mijały kolejne lata, na świat przychodziły kolejne pokolenia Klutaczów przekazując sobie ową tajemniczą historię. Jeden z prawnuków Stanisława skończył kryminalistykę i postanowił zbadać oba testamenty, co do ich wiarygodności. Grafolog stwierdził, iż każdy z testamentów był pisany przez kogoś innego, a więc drugi zapis został sfałszowany, gdyż ludzie z osobowością wampira chciwca nie uszanowali woli swojego ojca. W dzisiejszych czasach także można spotkać osoby o podobnych skłonnościach, które nad grobem rodzica wyrywają sobie majątki.

 


Pozdrawiam
Sybilla