wróć do Akademia Wróżek
Andrzejki na poważnie i na wesoło
Andrzejki to tradycja starsza niż nam się wydaje. Któż bowiem wie, że pierwsze wróżby andrzejkowe w Polsce pojawiły się około roku 1600 - tnego, a wydaje się wręcz nieprawdopodobne, że wróżby andrzejkowe przedmałżeńskie mają swoje korzenie aż w starożytnej Grecji. Początkowo wróżby te były traktowane niezwykle poważnie i zawsze wykonywane były indywidualnie, z dochowaniem wszelkich potrzebnych rytuałów. Sama przyszła panna młoda poddawana była rytuałowi oczyszczania energetycznego przed przystąpieniem do wróżenia, co znaczy, że cały poprzedni dzień powinna była pościć i modlić się do św. Andrzeja o to, aby we śnie ukazała jej się postać przyszłego wybranka. Osoba prowadząca cały rytuał przepowiadania nie była nikim przypadkowym, musiała mieć wielkie doświadczenie w tej materii, a przede wszystkim musiała cieszyć się ogromnym szacunkiem i zaufaniem, co rzecz jasna, osiągała wieloletnimi sukcesami i wiarygodnością.
Dopiero w niedawnych czasach wieczór andrzejkowy stał się bardziej popularny i dostępny dla szerszych warstw społecznych, jak również nabrał bardziej zabawowego charakteru. Tu już dozwolone stały się najróżniejsze wróżby zbiorowe wywołujące raczej śmiech niż oczekiwanie zrealizowania się w przyszłości, a najśmieszniejsza z nich to taka, że panny rzucały ciasteczka psom, i w zależności od tego której ciasteczko zostało zjedzone pierwsze, ta miała największą szansę na zamążpójście w następnym roku.
Oczywiście najpopularniejszą wróżbą andrzejkową jest lanie wosku przez ucho klucza. Tu jednak trzeba uruchomić dużą porcję wyobraźni, żeby cokolwiek z uzyskanego kształtu wyczytać. Kto próbował ten wie, o czym mówię. Odczyty z wylanego do zimnej wody wosku to wcale nie jest łatwa sztuka. Jednak w ten szczególny wieczór nie chodzi przecież o to, żebyśmy na siłę wpatrywali się w kawałek wosku i wyczytali z niego swoją przyszłość, ale o to, żebyśmy w towarzystwie znajomych dobrze się bawili i w ten sposób odetchnęli troszkę od naszych codziennych frustracji i zmartwień.
Jednak istnieją i nieprzyjemne aspekty wieczoru św. Andrzeja. Otóż w niektórych okolicach wierzono w to, że tego dnia schodzą na Ziemię dusze potępieńców, i aby je zneutralizować rozpalano duże ilości małych ognisk nazywanych „ogniami św. Andrzeja”. Dziś nikt już tego nie pamięta, może i dobrze, bo zdecydowanie jestem zwolenniczką dostrzegania wyłącznie pozytywnych stron danego zjawiska.
Pożegnam Was przysłowiem związanym z tym dniem, bo i takie się w annałach znajdują. Trzeba przyznać, że przysłowia zostały utworzone na dosłownie każdą okoliczność naszego życia, a to, które chcę przytoczyć nie spodoba się wielu osobom, bo może zapowiadać ostrą zimę. Brzmi ono tak: „gdy święty Andrzej ze śniegiem przybieży, sto dni śnieg na polu leży”. Tak więc, kto nie lubi zimy niech ma nadzieję, że w tym roku andrzejki przebiegną w deszczowej aurze, bo jeśli nie, to trzeba będzie szybko wyciągać z szaf kożuchy i grube szaliki.
Z kosmicznym pozdrowieniem
Namaste, Elisabeth