wróć do Akademia Wróżek


Czujące przedmioty - Przekorny samochód

 Jest ciepły czerwcowy dzień, Jurek z zawodu kierowca, wybiera się do pracy, szybko zjada śniadanie myśląc jednocześnie o kilometrach, które ma dzisiaj pokonać. Jeszcze wczoraj rozmawiał ze swoim kolegą o samochodach, o ich mocy, ilości spalanego paliwa i jakości jazdy w zależności od ich marki. Teraz pijąc kawę przypomina sobie rozmowę.
– Wiesz, mój samochód jest całkiem dobry, choć mógłby mieć większą moc, a jak dobrze pójdzie, to za jakieś dwa miesiące kupię inny, już nawet mam namiary na niego. Ten mój stary pójdzie w odstawkę.
Jurek w pośpiechu wychodzi i z kluczykami w dłoni kieruje się w stronę zaparkowanego samochodu, wkłada kluczyk do zamka, przekręca i.... samochód nie otwiera się, drzwi ani drgną. Jurka ze zdenerwowania oblewa pot, stara się i w jedną i drugą strona, lecz zamek ani drgnie. Myśli sobie, że musi zadzwonić do kolegi, może on otworzy, a pod nosem cichutko mówi do siebie i samochodu.
– Stary, co ci się stało? Nie wygłupiaj się, puszczaj.
W tym momencie wyjmuje telefon komórkowy i dzwoni do kolegi, który już ma wprawę w otwieraniu samochodów.
- Przyjedź do mnie, nie mogę otworzyć samochodu, a już się spóźniłem do pracy, bardzo cię proszę, postaraj się jak najszybciej.
– Dobra – odpowiada kolega - ale mogę być u ciebie za jakieś pół godziny, lecz... czekaj, czekaj już miałem takie zlecenie i wystarczył innego typu zabieg, powiem ci, tylko nie śmiej się.
- Jest mi wszystko jedno byleby już jechać.
- Dobra – odpowiada kolega i mówi – pogłaskaj ten samochód i koniecznie powiedz mu, że jak go będziesz sprzedawał, to postarasz się, aby nabywca zatroszczył się o niego, a jak to nie poskutkuje, to powiedz mu, że kupisz mu jakąś ładną nową część lub odmalujesz ten obrysowany błotnik, poczekaj kilka chwil i ponownie włóż kluczyk do drzwi.
Jurek zaklął cicho, lecz zrobił jak radził kolega. Najpierw gładząc karoserię samochodu powiedział.
– Jaki jesteś ładny, choć dzisiaj po pracy wezmę cię pod prysznic, lubisz to łaskotanie i nie przejmuj się tym nowym, tyle już zobaczyłeś nowych dróg, że następna nowa sytuacja to „pryszczyk”, a zresztą wcale jeszcze nie wiem czy cię sprzedam, żona mówiła, że ciebie potrzebuje.
W tym samym momencie Jurek włożył kluczyk do zamka, zamek lekko zazgrzytał i drzwi zostały otwarte. Jeszcze tylko stacyjka, pomyślał, lecz tu poszło wszystko gładko.
Tę autentyczną przygodę usłyszałam od właściciela samochodu, opowiedzianą jako kuriozum. Samochód został w tej rodzinie i do dzisiaj po pięciu latach od zaistniałej sytuacji, sprawuje się całkiem dobrze. I jak sam właściciel mówi: – Skoro on tak chciał zostać z nami, to niech nam służy, dokąd będzie mógł, a kiedyś zrobię z niego kwietnik.

 

Ewa Kulejewska