wróć do Akademia Wróżek


Czujące przedmioty - Zabójczy samochód

Wojtek ma już swoje lata i niejedno w życiu widział, jest też bezwypadkowym kierowcą od wielu lat. Miał już kilka samochodów i wie, jaką marką jeździ mu się najlepiej. Po sprzedaniu, a właściwie usilnej namowie nabywcy i nieomal wyłudzeniu samochodu jest teraz zmuszony kupić inny pojazd. Szuka odpowiedniego samochodu w salonach i komisach, w niedzielę jedzie na giełdę. Chodzi, rozgląda się, zagląda do wnętrza różnych samochodów, lecz swojej ulubionej marki nie widzi. Już ma wychodzić z giełdy, kiedy widzi nadjeżdżający samochód. Lśniąca karoseria przyciąga jego uwagę. Idzie w kierunku parkującego samochodu, jakby zahipnotyzowany i pyta:
- Ten samochód jest do sprzedania?
- Tak - pada odpowiedź.
- Aile kosztuje?
Cena, którą podaje sprzedawca bardzo odpowiada Wojtkowi. Po krótkim zastanowieniu się omawia końcowe warunki kupna i miejsce spotkania, gdzie chce dokonać wszystkich formalności związanych z tymże zakupem. Jeszcze tylko zadowolony poklepuje samochód jak zad konia, w tym momencie podchodzi do niego młody mężczyzna mówiąc:
- Niech pan nie kupuje tego samochodu. W nim zginął człowiek i to nie jeden, ten samochód jest pechowy.
Wojtek patrzy na człowieka nieprzytomnym wzrokiem i pyta.
- Pan też chce kupić ten samochód, bo właściwie mogę z niego zrezygnować? Niech pan kupuje.
Lecz człowiek zaprzecza:
- Nie, ja go dwa tygodnie temu sprzedałem. Ciekawe czy handlarze ujawnią ten fakt. Sprzedałem, bo by mnie zabił.
Wojtek myśli sobie – a tam banialuki, jak samochód może zabić, pewnie nie chce się przyznać, że go na taki samochód nie stać. Wojtek domawia jeszcze warunki kupna ze sprzedawcami i jedzie do domu. W umówiony dzień dokonuje zakupu. Próbna jazda potwierdza jego radość z dokonanego wyboru, bowiem samochód wyposażony jest w dodatkowe akcesoria, o których sprzedawcy nie mówili, a które łączą się z wyższą ceną.
Każdy wyjazd tym samochodem jest radością, lecz Wojtek coraz częściej zauważa, że samochód jeździ szybciej niżby chciał kierowca, płaci mandaty, zdarza się, że już kilka razy przejechał na czerwonym świetle a nawet miał przypadek, że w ostatniej chwili zatrzymał się przed pasami i przechodzącymi je ludźmi. Czuje również, że samochód jakby „pływał” po drodze. Coraz częściej z podróży wraca zmęczony, czego wcześniej nie odczuwał, coraz częściej czuje również w samochodzie dziwny zapach, którego niczym nie da się zlikwidować.
Któregoś dnia jadąc z żoną mówi, że nadszedł czas zmiany samochodu, po tej rozmowie samochód niespodziewanie staje i dopiero holowanie sprowadza go do domu. Gdy Wojtek sprowadził mechanika okazało się, że absolutnie nic nie jest uszkodzone. Dopiero po kilku dniach poszukiwań usterki samochód sam zapalił. Po czasie okazało się, że zabrudzone paliwo zatkało filtr. Od tamtego zdarzenia Wojtek jeździ uważniej i wolniej, lecz pewnego razu wraca do domu wieczorem i nie widzi jadącego poboczem rowerzysty, hamuje, jednak pedał hamulca nie reaguje, samochód zamiast zwolnić przyśpiesza. Wojtek, aby uniknąć zderzenia ostro skręca, a pojazd siłą rozpędu leci prosto na przydrożne drzewa, kierowca skręca i uderza bokiem o olbrzymi pień drzewa. Po tym zdarzeniu cały rozdygotany jakoś wysuwa się na jezdnię wybitym oknem. Rozgląda się i widzi leżącego rowerzystę, podbiega nie bacząc na obolałą nogę i krew zalewającą oczy. Na szczęście rowerzysta jest tylko lekko potłuczony.
Samochód do połowy rozbity, przechylony zapala światła jakby wzywał pomocy. Nadjeżdżają inne samochody, ludzie wysiadają i oglądają, co się stało, ktoś dzwoni po pogotowie. Wojtek stoi, patrzy na rozbity samochód i przypomina sobie dopiero teraz słowa zasłyszane przy jego kupnie i postanawia, że odda go do kasacji, aby już nikomu nie zrobił krzywdy. W tym momencie włącza się alarm, Wojtek chce go wyłączyć, usiłuje podnieść klapę, udaje się, wkłada rękę pod klapę, a ona nagle opada i rani go boleśnie w dłoń. Tego typu doświadczenie było pierwszym w życiu Wojtka, zarówno wypadek jak i „zemsta” pojazdu. Opowiada o tym do dzisiaj, mimo że minęło już parę lat od tego zdarzenia. Następny samochód Wojtka był już fabrycznie nowy.

 

Ewa Kulejewska