wróć do Akademia Wróżek


Z pamiętnika wróżki - fatalna wróżba

Pamiętam, że była to niedziela. Wstałam około dziewiątej, po mailu robiłam dzieciom śniadanie. Dzień zapowiadał sie słoneczny i ciepły. Nic nie zwiastowało ze właśnie w tym dniu pojawi sie klient i ta fatalna wróżba. Bardzo rzadko pozwalam sobie na wróżbę w niedziele, jednak około dziesiątej rozległ sie dzwonek do drzwi. Otworzyłam - przed drzwiami stał młody dosyć przystojny mężczyzna, o ciemnych włosach i ładnych, niebieskich oczach. Zapytałam - czym mogę służyć? Odpowiedział - chciałem sobie powróżyć! Koleżanka dała mi do Pani adres, bo sama korzysta z Pani usług. Popatrzyłam na niego, było w nim coś, czego w tym momencie nie mogłam uchwycić swoimi zmysłami. Wyczuć można było jedynie jakąś tęsknotę, za czymś czego mój klient ani ja nie mogliśmy
sobie uświadomić. Coś mnie tknęło i zaprosiłam go do pokoju, w którym stawiam karty. Usiadł i powiedział, że chciałby sie dowiedzieć co go w życiu czeka. Trochę mnie to poirytowało - nie dosyć, że to niedziela to jeszcze klient, który nie wie czego chce. Łatwiej jest, gdy ktoś ma konkretne pytania, albo problem na jakiejś płaszczyźnie życiowej. Pomyślałam, trudno - niech mu będzie. Rozłożyłam karty i niedowierzałam własnym oczom, mojego klienta czekał wypadek samochodowy, napaść na niego, kradzież pieniędzy i pobicie. Wszystko to pod wpływem alkoholu, który mój klient w nadmiarach spożywał, przyznając się do tego. Wróżba dobiegła końca, prosiłam go by na siebie uważał, bo to nie musi się sprawdzić i tak naprawdę nie chciałam by sie sprawdziło. Rozbawiony i uśmiechnięty zapłacił i wyszedł, nie więżąc w moja przepowiednie.
Upłynął miesiąc zapomniałam o tej fatalnej wróżbie choć zastanawiałam sie kilka dni nad nią.
Kolejna niedziela dziesiąta rano - dzwonek do drzwi! Otwierając ze zdumieniem zobaczyłam mojego klienta. Nie pytając o nic zaprosiłam do pokoju. Gdy bliżej mu sie przyjrzałam, zobaczyłam ślady pobicia. Zapytałam go, nie pamiętając o wróżbie poprzedniej, czy walkę z kimś stoczył - trochę żartobliwie. Odpowiedział, że moja wróżba się sprawdziła, został pobity i okradziony jak wracał z pracy pijany, że wypadek tez miał, uderzył w drzewo. Byłam oszołomiona i przerażona tym że się spełniło w najmniejszych detalach. Kolejna wróżba była pomyślna - zapowiadała udane życie, prace, dobry związek i pomyślność dla tej fantastycznej duszyczki pełnej ciepła i ogromnej ufności do ludzi.
Po dwóch latach dowiedziałam sie ze faktycznie mój klient ma dom rodzinkę i żyje całkiem nieźle.
Czasami są wróżby dość fatalne, najważniejsze dla mnie jako wróżki są szczęśliwe zakończenia.
Zawsze po burzy wychodzi słońce.
Wspomnienia z pamiętnika wróżki Danuty Daros.